Złość – królowa emocji

złość

Gorąca, rozgrzewająca, zmieniająca kolor naszej skóry, podnosząca ciśnienie, aktywująca mięśnie, pompująca całe ciało, usztywniająca kark i barki.

Istny żywioł.

Jest jak lawa wulkaniczna, jak fala, która niekontrolowana łatwo zmienia się w tsunami. Czasami przypomina kinder niespodziankę, która  uzupełniona wodą i proszkiem do pieczenia, po potrząśnięciu wybucha nieoczekiwanie.

Któż jej nie zna?

W codzienności pojawia się w różnym natężeniu, często jako lekki impuls, który czujemy przez poirytowanie, a gdy nie zostanie na czas rozminowana, rośnie i wybucha jak para z gotującego się czajnika.

Niedoceniana, potępiana, bagatelizowana, uważana za najbardziej nikczemną ze wszystkich emocji.

Utożsamiana z grzechem i powodem do wstydu, nierzadko związana z  wyrzutami sumienia.

Złość – szybka, zwinna i jakże nasza – człowiecza.

Skąd się bierze? Co chce nam cennego  przekazać? Jak się z nią obchodzić?

Biologia złości

Nasz mózg zbudowany jest z kilku istotnych części, które różnią się od siebie pod względem funkcjonalności, a których formowanie dokonywało się  w toku ewolucji człowieka.

Dolne, najbardziej prymitywne obszary mózgu odpowiadają za podstawowe funkcje życiowe, to pień mózgowy zwany również mózgiem gadzim. Pod względem budowy taki sam jak u krokodyli czy dinozaurów. Jest to część, którą mają wszystkie istoty żywe posiadające układ nerwowy. Odpowiada on za podstawowe funkcje życiowe tj. oddychanie, metabolizm organów czy kontrolowanie reakcji i ruchów.

Ciut wyżej znajduję się układ limbiczny (rąbkowy, brzeżny) nazywany również starym mózgiem ssaków, który reguluje zachowania emocjonalne, bardziej złożone instynkty i procesy uczenia.

Ostatnia, najmłodsza w procesie ewolucyjnym wykształciła się kora mózgowa, zwana także nowym mózgiem naczelnych. Jest odpowiedzialna m.in. za skomplikowane procesy poznawcze, analizę, wnioski czy empatię. Płaty przedczołowe są jednym z najciekawszych miejsc naszego mózgu. To część, która jest wyrazem naszej osobowości, związana z planowaniem złożonych procesów zachowań, kontrolowaniem naszych myśli i uczuć.

Odczuwanie złości powoduje uaktywnienie części mózgu najbardziej pierwotnej, gadziej, informując nas o niebezpieczeństwie w formie „walcz lub uciekaj” (dodałabym jeszcze „warcz” ☺). Te same mechanizmy zachodzą podczas odczuwania stresu. Mózg gadzi jako najstarszy uzurpuje sobie pierwszeństwo w działaniu i nie patrzy na inne ważne części. Działa poza naszą świadomością (zawsze przecież potem można dokonać korekty ☺). Dlatego też  bardzo często jego aktywność  pojawia się w relacjach społecznych tj. w szkole, w pracy, w domu, na spotkaniach rodzinnych.

Istotne zatem jest zrozumienie, jak funkcjonujemy. Podczas odczuwania narastającej złości nie mamy dostępu do najbardziej wykształconych części w naszym mózgu. Można to porównać do zakręconego kurka z wodą, podczas gdy potrzebujemy dla zachowania równowagi ciągłego jej przepływu.

Złość aktywuje organy i poszczególne układy, tak żeby intensywniej działały.

Jednym z nich jest układ współczulny (sympatyczny układ nerwowy). Utrzymuje on pobudzenie, aktywację i mobilizację organizmu. Zakończenia tego układu uwalniają w nadnerczach adrenalinę i jej pokrewną substancję noradrenalinę w całym organizmie. Te dwie chemiczne specjalistki doprowadzają różne narządy do pracy na najwyższych obrotach. Do tego dochodzi jeszcze kortyzol (steroidowy hormon produkowany w korze nadnerczy), który zwiększa naszą glukozę we krwi w sytuacjach stresowych i związanych ze złością.

Podczas takiego procesu, pojawia się informacja, że coś ze świata zewnętrznego zagraża naszym zasadom, wartościom, czy integralności fizycznej lub psychicznej.

W złości praktycznie nie mamy dostępu do swojej nowej kory mózgowej, działamy impulsywnie, automatycznie, bez zastanowienia. Mózg potrzebuje wtedy chwili, żeby wrócić do równowagi. Powrót skutkuje całą paletą rozwiązań, jasnością umysłu i innym postrzeganiem sytuacji.

Przekaz

W naszym życiu złość przede wszystkim służy osobistej ochronie. Pokazuje, że jakieś nasze granice zostaną lub zostały  naruszone.

Nie jest rozwiązaniem, jest jedynie  informacją, sygnałem, że powstał problem.

To  znak ostrzegawczy, że „coś idzie nie tak”, „coś tu nie gra”.

Dzięki niej mamy siłę do działania, tak żeby ochronić siebie, swoich bliskich, coś, co jest dla nas cenne.

Jeśli często ją odczuwamy, warto się zastanowić: Czego bronimy? Dlaczego chcemy walczyć?

Bywa i tak, że chowamy za nią lęk, czy smutek. Nie chcemy, by nas zdemaskowano i chronimy się, by nie pokazywać naszych słabości. Złość stanowi wtedy dla nas tarczę ochronną, fosę, mur, za którym czujemy się w miarę bezpiecznie.

Konsekwencje braku pracy ze złością, czyli złość niekontrolowana.

Sama złość jako emocja nie jest w sobie zła. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że ma dobre intencje.

Niekontrolowana będzie ciągnęła nas z prądem, porywała jak trąba powietrzna.

Ważną sprawą jest fakt, że  od najmłodszych lat przeważnie wpajane jest nam tłumienie naszych emocji, zwłaszcza złości. Dorośli karzą nas za jej okazywanie. Niewyrażona, niewypuszczona zostaje w ciele, a przez lata formowana we włóknach mięśniowych daje w końcu swój upust w zachowaniach kompulsywnych, nałogach, atakach agresji czy depresji. Niekontrolowana złość przeradza się często  w gniew, nienawiść (w tym również do samego siebie) albo pogardę. Niektórzy lubią ją zamrażać, zmieniając jej stan w bryłę lodu, przez obrażanie się, nieodzywanie, izolowanie. Jednak gdy stopnieje, to i tak po jakimś czasie wraca do swojego podstawowego stanu, w którym odczuwamy rozpalające ciepło.

Tłumienie złości będzie nasilało zaburzenia somatyczne. Częste bóle brzucha, problemy z sercem, migreny, wrażliwe jelita, chora wątroba, to tylko niektóre z możliwych  dolegliwości. Wszelkie choroby z autoagresji mają swoje podłoże w niewyrażonej złości na kogoś lub na coś, przekierowanej później na siebie, tak żeby nie skrzywdzić nikogo innego. Najcięższego kalibru są samobójstwa, które specjaliści określają jako działanie niezwykle agresywne. Celem tej agresji jest pozornie tylko osoba, która odbiera sobie życie, zazwyczaj chodzi„o ukaranie” konkretnych ludzi. Czyn samobójczy wiąże się z narastającym gniewem, niewyrażoną złością, rozgoryczeniem.

Pamiętajmy zatem, że złość jest istotnym czynnikiem zdrowego systemu granic i poczucia naszego bezpieczeństwa. Jeśli nie będziemy umieli jej konstruktywnie wykorzystać w naszym życiu, stanie się źródłem bólu, cierpienia i niezrozumienia.

Ze złością za pan brat, czyli jak oswoić ryczącego lwa 😉

Wiedząc, skąd się złość bierze i co chce nam ważnego przekazać, możemy przejść do działania i współpracować z nią na co dzień. Poniżej przedstawionych zostało kilka pomocnych wskazówek, które możemy zastosować w naszym codziennym życiu.

 

1. Czas na przerwę

W sytuacji, gdy  z kimś rozmawiamy i wyczuwamy, że do nas przychodzi, a nasze ciało podpowiada nam,  że zaraz osiągnie poziom wrzenia, możemy przeprosić na chwilę naszego rozmówcę i wyjść. Dajemy sobie wtedy czas na to, żeby ochłonąć i skontaktować się z naszą najbardziej nowoczesną częścią mózgu, która dostarcza nam pomysły i konstruktywne myślenie.

2. Zdrowe wyrażenie złości

Wykorzystujmy naszą mowę i zdolność wypowiadania się, która w sytuacjach związanych ze złością stanowi świetne narzędzie. Asertywna komunikacja z drugim człowiekiem rozwiązuje zaistniałą sytuację i zaspokaja nasze potrzeby np. poprzez wyrażenie swojego zdania na dany temat, podkreślenia innego punktu widzenia czy innego odczuwania danej kwestii. Pomocne będą treningi z asertywności i zdrowej komunikacji, sesje coachingowe czy fachowa literatura.

3. Zmiana interpretacji

Wyobraźmy sobie samochód, który zajeżdża nam drogę. Możemy wściec się i dodać odpowiednią etykietę „ Ty ośle!”, „ Co za baran!”, „ Kretyn!” często przy jednoczesnym generalizowaniu „Wiedziałam/ Czułam, że tak zrobi”, „Baba za kierownicą”, „ Kto mu dał prawo jazdy?!”.

Możemy też przyjąć postawę neutralną, jeśli przyjmiemy, że nie wiemy, dlaczego ten kierowca tak się zachował na drodze. Może jest zmęczony, zdenerwowany albo się zamyślił i nas nie zauważył i dla własnego bezpieczeństwa zachowujemy większy dystans między pojazdami.

Zmiana interpretacji zdarzenia pozwoli nam zmienić perspektywę.

4. Wzmocnienie siebie

Źródłem częstej złości jest niskie poczucie własnej wartości. Badania pokazują, że osoby czujące swoją wartość i mające przejrzysty obraz siebie, mają niższy poziom złości i rzadziej odczuwają wrogość. Praca z oddechem, medytacja, warsztaty rozwojowe bardzo pozytywnie wpływają na samorozwój i wzmocnienie naszego poczucia własnej wartości.

5. Praca z ciałem- wyrażenie złości

Niewyrażona złość pozostaje w ciele. Znany amerykański psychiatra i psychoterapeuta Aleksander Lowen przygotował zestaw ćwiczeń dla osób, które mają problem z niewyrażoną złością, często jeszcze z okresu wczesnego dzieciństwa. Jego propozycja to np. uderzanie rakietą w poduszkę z odpowiednim oddechem i komunikatem albo aktywne odpychanie łokciami, które są uniesione na wysokości ramion z jednoczesnym użyciem słowa „nie”. Ćwiczenia te doskonale rozładowują napięcia pozostające  w barkach i karku. Wiele wskazówek, przykładów i ćwiczeń znajdują się w jego książkach m.in. „Duchowość ciała”, „Radość” czy „Depresja i ciało”.

Dodatkowo bardzo pomocny zestaw ćwiczeń do neutralizacji emocji proponuje nam dr David Berceli.

Stworzył on metodę TRE (Tension&Trauma Releasing Exercises) wykorzystywaną już jako obowiązkową w amerykańskich służbach mundurowych. Za pomocą prostych ćwiczeń, które powodują drżenia mięśni, można przywrócić równowagę na poziomie emocjonalnym i psychicznym.

Kiedy nie mamy czasu na ćwiczenia w pędzie naszych codziennych obowiązków, możemy wykrzyczeć naszą złość w zamkniętym samochodzie.

Polecam również ostatnio odkryte przeze mnie  ćwiczenie, które pomaga wytrącić napięcia z nóg. Do tego celu służą 5- litrowe, plastikowe butelki, które zgniatamy nogą z odpowiednią siłą ☺.

Temat pracy z ciałem został opisany również w tekście Marty –  link – do przeczytania którego gorąco zachęcam.

Refleksja

Pamiętajmy, że to my nadajemy kierunek naszej złości. Możemy czerpać z niej  cenne podpowiedzi lub w zetknięciu z nią zatopić się jak Titanic w zderzeniu z górą lodową. Korzystajmy, eksperymentujmy, żyjmy, ucząc się i poznając siebie w nowych okolicznościach, zdarzeniach, sytuacjach, niekoniecznie zawsze pozytywnych i lekkich w odbiorze. Być może stanie się ona dla kogoś inspiracją, do tworzenia czy zmiany.

Inspiracja:

Aleksander Lowen „ Radość”, „Duchowość Ciała”

Materiały z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Stefana Wyszyńskiego w Warszawie „Złość
w wybranych podejściach psychoterapeutycznych”

Monika Zubrzycka-Nowak, Katarzyna Rybczyńska „Coaching zdrowia”

Robert M. Sapolsky „Dlaczego zebry nie mają wrzodów”.

Weronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *